Psychiatra Uniwersytetu Harvarda, Michael Commons i jego koledzy, przedstawili ostatnio w American Association for the Advancement of Science badania sugerujące, że dzieci które śpią same są bardziej podatne na zaburzenia stresu.
Profesor antropologii z Notre Dame, James McKenna, jeden z czołowych badaczy snu, od dawna utrzymuje, że dzieci które śpią ze swoimi matkami nabywają większą odporność immunologiczną, pochodzącej z częstszego (blisko dwukrotnie) karmienia piersią.
W swojej książce o nagłej śmierci łóżeczkowej ( z ang. SIDS – syndrom nagłej śmierci niemowląt) pediatra William Sears podaje wspólne spanie z dzieckiem jako proaktywny środek, który rodzice mogą podjąć aby zmniejszyć ryzyko tej tragedii. Badania McKenna pokazują, że dzieci które śpią z rodzicami spędzają mniej czasu w III fazie snu, czyli w stanie głębokiego snu, kiedy ryzyko bezdechów wzrasta. Ponadto, dzieci śpiące razem ze swoimi rodzicami, poprzez naśladownictwo, uczą się od nich schematów zdrowego oddychania.
Każde badania naukowe nad snem niemowląt potwierdzają zdrowotne korzyści ze spania razem. Nie ma nawet cienia dowodu, który utrzymywałby, że spanie niemowląt z rodzicami niesie dla ich rozwoju, czy to psychicznego, czy fizycznego, jakieś szkody.
Jeżeli nauka konsekwentnie dostarcza dowodów, że amerykańska norma społeczna izolowania dziecka do snu może mieć szkodliwe skutki, to dlaczego od 150 lat kontynuuje się kulturę dziecięcych łóżeczek. Dlaczego rodzice gromadzą się w Toys’R’Us aby zakupić lalki z dźwiękiem bijego serca, chrapiące oraz śpiewające kołysanki, podczas gdy mogą dać to swoim dzieciom za darmo.
McKenna sugeruje, że istnieje kilka czynników, które utrzymują tę normę kulturową. Głównym jest amerykańska wartość samowystarczalności. Niezależność jest ważną cechą charakteryzującą człowieka sukcesu w naszym społeczeństwie. Jesteśmy dumni obserwując rozwój naszych pociech, a przyjęcie że co-sleeping hamuje niezależność jest jedynie kulturowym mitem. W rzeczywistości prawda jest odwrotna.
Dzieci, które dzielą spanie ze swoimi rodzicami są w rzeczywistości bardziej niezależne niż ich rówieśnicy. Osiągają lepsze wyniki w szkole, mają wyższe poczucie własnej wartości i mniej problemów zdrowotnych. W końcu kto może być lepiej dostosowany – dziecko które uczy się, że jego potrzeby zostaną zaspokojone, czy ten który jest pozostawiony samemu sobie przez długi czas. McKenna sugeruje, że jest to mylące dla dziecka, kiedy w ciągu dnia jest przytulane przez rodzica, a jednocześnie jest uczone, że w nocy takie samo zachowanie jest nieodpowiednie.
Raport „The Commons” podaje, że gdy dzieci są pozostawione same sobie, żeby się wypłakać przed snem, poziom kortyzolu, hormonu stresu wzrasta. Wskazuje również, że stała stymulacja przez kortyzol w dzieciństwie powoduje fizyczne zmiany w mózgu. Prowadzi to do większego narażenia na skutki stresu, większej podatności na choroby, w tym choroby psychiczne oraz utrudnia powrót do zdrowia.
Najlepiej sprzedająca się w Stanach książka o usypianiu niemowląt, autorstwa Richarda Ferbera, proponuje niepokojące rozwiązania, nie posiadające podparcia w nauce. Autor sugeruje w niej, że najlepszym sposobem rozwiązania problemu ze spaniem Twojego dziecka jest izolowanie go w zamkniętym pokoju i pozwolenie na płacz przez 10 minut bez przerwy. Po tym czasie należy wejść do pokoju i werbalnie uciszyć dziecko. Ostrzega przed stosowaniem kontaku fizycznego z dzieckiem. Wkrótce potem zaleca ponowne zostawienie dziecka w zamkniętym pokoju na kolejny przedział czasowy. I tak do skutku…
Większość zaburzeń snu nie ma podłoża biologicznego, lecz powstaje przez tzw. dobre intencje rodziców. Czynienie się dostępny przez „elektroniczną nianię” nie zaspokaja nocych potrzeb niemowląt.
Wielu rodziców twierdzi, że próbowali metod opisanych przez Ferbera i że technika ta okazała się skuteczna. Rzeczywiście, niemowlę może przestać płakać i nauczyć się samodzielnego zasypiania, jednak to tylko krótkotrwała korzyść dla rodziców. Dziecko nie odkryło nagle ukojenia w ciszy. Ono najzwyczajniej zmęczyło się swoim bezowocnym wysiłkiem nie przynoszącym zaspokojenia jego potrzeb. Piętnaście lat później ci sami rodzice wzruszają ramionami i zastanawiają się dlaczego ich dziecko zamyka się przed nimi.
Chociaż co-sleeping jest powszechny w wielu częściach świata, amerykańscy rodzice nie biorą tego pod uwagę, ponieważ boją się, że może to doprowadzić do deprywacji snu. Jednak z każdego badania naukowego wynika, że rodzice którzy zabierają swoje dzieci do łóżka śpią dłużej i lepiej.
Niektórzy rodzice doświadczają trudności w związku ze spaniem ze swoim dzieckiem. Aby zapewnić rodzicom wypoczynek i zaspokoić potrzebę dziecka do wspólnego spania najlepszym rozwiązaniem byłoby doczepienie bocznego łóżeczka (mało popularne w Polsce). Innym rozwiązaniem jest wstawienie do pokoju rodziców kołyski lub łóżeczka. Łóżko rodzinne nie jest rozwiązaniem dla każdego ale istnieje wiele kreatywnych rozwiązań wspólnego spania stworzonych specjalnie dla potrzeb klienta.
Pytanie, jakie najczęściej zadawane jest rodzicom śpiącym z dzieckiem, dotyczy utrzymywania kontaktów seksualnych z partnerem. Odpowiedź jest prosta – wystarczy wybrać miejsce, gdzie akurat nie przebywa dziecko; to wszystko.
Ci, którzy nad potrzeby dziecka cenią sobie nieograniczony dostęp do swojego partnera seksualnego, powinni rozważyć posiadanie kota, jako alternatywę dla rodzicielstwa. Za każdym razem, gdy najdzie cię ochota na figle, możesz wrzucić do miski ulubioną karmę swojego pupila.
Wspólne spanie nie jest dla każdego. Osoby nadużywające alkoholu i narkotyków powinny unikać spania ze swoimi dziećmi. Rzecz jasna, takie osoby powinny generalnie unikać rodzicielstwa.
Jeśli badania naukowe jednoznacznie pokazują, że wspólne spanie z dzieckiem przekłada się na liczne korzyści dla niego i nie powoduje żadnej szkody, najwyższy czas aby Amerykanie przyłączyli się do reszty świata i byli rodzicami dla swojego dziecka 24 godziny na dobę.
Źródło: tłumaczenie za www.breastfeeding.com
Autorka: Jennifer Coburn